poniedziałek, 15 listopada 2010

O dziwnych dolegliwościach i cudownej terapii

Czy można mieć alergię na dziadzia? Najwyraźniej tak!

U jednych alergia objawia się wysypką, u innych kichaniem, u jeszcze innych katarem, łzawieniem. Moje potomki mają... czkawkę!

A było to tak.

Pewnego dnia Potomkini, będąc u dziadków, doznała przykrej przypadłości, jaką jest czkawka. Szarpało ją - jak to przy czkawce. Niemniej jednak dziadzio nie mógł znieść ogromu cierpienia, jakie spadło na dziecko i przypomniał sobie o dawnej "metodzie" na czkawkę. Genialna w swej prostocie metoda polega na zaaplikowaniu "cierpiącemu" łyżeczki cukru.

Potomkini do tej terapii podeszła z rezerwą, ale "lekarstwo" łyknęła. Czkawka niemal natychmiast przeszła! Niestety, wróciła po kilkudziesięciu minutach - tym razem Potomkini sama poprosiła dziadzia o "lekarstwo". Dziadziuś podał dziecku cudowny specyfik i po chwili po czkawce nie było śladu.

Od tej pory Potomkini, będąc u dziadków, co chwilę ma czkawkę. Jeśli nie uda się jej wywołać czknięcia lub przekonująco udać czkawkę - z uśmiechem na ustach i w mało aktorski sposób symuluje ostrą czkawkę tylko po to, by dostać łyżeczkę cukru. Ciekawe jest to, że w domu czkawkę miewa sporadycznie, a jeśli już ją ma - to jakoś o leku nie pamięta! Czkawka też nie prześladuje jej, gdy dziadziuś jest poza domem!

Cóż, dziwna przypadłość, ale jakże cudowna terapia...

***
Zaległości skrapowych mam tak wiele, że nie wiem od czego mam zacząć! Katastrofa!

1. Na początek MaryPop i "Pink Dream". Nie lubię różowości i z różowymi zetawami męczę się okrutnie. Oto co mi wyszło z tego skądinąd fantastycznego zestawu:
GSO

Na szczęście Hania kocha kolor różowy :) Maciej - niekoniecznie! Jeśli chodzi o kolory i fasony - mój syn tryska testosteronem i nie da sobie nic podejrzanego wcisnąć! A ja - przekorna dusza - wcisnęłam jego zdjęcie w różowości! Wyrodna!


Jeśli macie ochotę na tenże zestaw - odwiedźcie SPD. Zachęcam!

2. Drugi zestaw, z którym się bawiłam to MiMiConcept "Ancienne" - do nabycia w digiscrapbooking.ch. Zestaw znów różowy! :)


Lubię Hanusię na tym zdjęciu. Taka troszkę niedzisiejsza, poważna...


3. Następny zestaw - znowu MaryPop. tym razem zestaw nosi tytuł "Miss you" i jest w przepięknej kolorystyce! Zerknijcie do SPD jakie cuda można z tego zestawu wyczarować. Ja zrobiłam tylko jedną pracę, niestety, brak czasu daje się mi we znaki. Niemniej jednak praca ta znalazła się w GSO, co - nie ukrywam - cieszy:)



4. Teraz pora na Collab MiMiConcept i Coco "Poemme de reinette". Ten zestaw eksploduje kolorami - nie wiadomo na co się zdecydować. Zrobiłam jedną pracę, do której brakowało mi tekstu. Przypomniałam sobie o wierszu mojego ukochanego księdza Jana od Biedronki. Jeśli klikniecie na zdjęcie - będziecie mogli przeczytać wiersz.


Zestaw możecie nabyć odwiedzając digiscrapbooking.ch.

Zmęczyłam się tym nadrabianiem zaległości. Resztę zostawiam sobie na następny raz. A teraz, choć nie mam czkawki, łyknę łyżeczkę cukru. Na pokrzepienie!

- To by było na tyle!

sobota, 30 października 2010

O tym, kto kogo urodził V

Już myślałam, że kwestia kto kogo urodził została przewałkowana na lewą stronę, przetrawiona i zaakceptowana. Wprawdzie wersja, jaką wydumała moja córka niekoniecznie jest w zgodzie z tym, co napisano w wielu podręcznikach (od pani Michaliny Wisłockiej począwszy), niemniej jednak nie chciałam być Don Kichotem - próby prezentowana prawdy zaniechane zostały przeze mnie daaawno temu!

Okazało się, że po kilku tygodniach spokoju (no, względnego spokoju), moja Potomkini podjęła ponownie temat rodzenia dzieci. A nasza rozmowa wyglądała tak:

- Mamusiu, tatuś mnie nie-u-lo-dził!
Nauczona wcześniejszym doświadczeniem postanowiłam nie cieszyć się z tego odkrycia. Szósty zmysł podpowiadał mi, że mogę spodziewać zaskakującego dalszego ciągu.
- Tak uważasz? - zapytałam wiedząc, że Hana pociągnie temat nawet jeśli całkowicie ją zignoruję.
- Tak! - pokiwała energicznie łepetynką. - To nolmalnie niemoźliwe.
Spojrzałam na nią z wyczekiwaniem. Czyżby jednak...?
- Niemoźliwe, zieby tatuś ulodził dziewcinkę. Ty ulodziłaś mnie, a tatuś ulodził Maćka. Tak! Bo dziewciny lodzią dziewciny, a chłopci lodzią chłopciów. Tak! Tak jeśt na pewno!

Hm... Komentarz? Skomentowanie tego jest dla mnie "nolmalnie niemoźliwe"!

***

Poniżej dwie prace z zestawu Rakusi zatytułowanego "Silent". Zestaw urzekł mnie kolorystyką, a o fakcie, że sam się skałda - nie wspomnę.


Zdjęcie to zostało zrobione końcem września. Hania była wówczas bardzo zmęczona. Tuliła sie do mnie tak, jak tylko 3,5-latka potrafi się tulić. Chwil tulenia jest w naszym życiu bardzo dużo. Chwil uchwyconych na zdjęciu - niewiele.

Druga fotka to zdjęcie Igora. Kolorystycznie idealnie pasuje do tego właśnie zestawu. (GSO)


Zestaw Rakusi nabyć możecie odwiedzając Matrioshki Scrap Designs.

A ja idę porozmawiać z moją córką. Może się czegoś nauczę, bo w sprawie tego, co jest normalnie możliwe tudzież niemożliwe, Hana wydaje się być ekspertką!

- To by było na tyle!

piątek, 8 października 2010

O tym, kto kogo urodził IV

- Mamusiu, ci tylko mamy lodzią dzieci?
- Tak, tylko mamy mogą urodzić dzieci.
- A ci mamusie-kotki lodzią małe kociaćki?
- Tak, Haniu.
- A mamusie-pieśki lodzią małe psiaćki?
- Tak.
- A mamy-ptaśki lodzią malutkie piśklaćki?
- Mamy-ptaszki znoszą jajka i z tych jajek wykluwają się pisklęta.
- Wsiśtkich ulodziły mamusie! To dlaciego mnie ulodził tatuś?

I jak tu tłumaczyć?

Przestałam. Chyba poczekam, aż sama zrozumie. Chociaż z drugiej strony fascynujące bywa śledzenie toku rozumowania małego człowieka. Ciekawe jaki nowy temat pojawi się w sferze zainteresowań Potomków, kiedy kwestie rodzenia dzieci zostaną dostatecznie zbadane, zanalizowane i odpytane :)

***

Oto Hania - jesienna, poznająca świat, zadające pytania i uważnie obserwująca. Zdjęcie powstało w czasie październikowego spaceru, kilka dni temu, jednak Hania wygląda na nim bardzo poważnie. A tymczasem ma tylko 3,5 roczku.


Do zrobienia tego scrapa oraz scrapa następnego wykorzystałam dwa zestawy Papriki zatytułowane "Et le vent soufflera". Piękny tytuł! I niezwykle piękne elementy wykonała Paprika. Na jej blogu możecie zobaczyć oba zestawy - zauważycie, że różnią się one jedynie odcieniami. W pierwszym odruchu stwierdziłam, że ten "vintage" jest piękniejszy, ale gdy zaczęłam zabawę z "klasycznym", doszłam do wniosku, że wybrać pomiędzy nimi nie sposób :)
Zajrzyjcie do Digidesignresort albo do S&F Shop, a znajdziecie tam nie tylko zestawy, ale też WA, ramki i QP. Zapraszam w imieniu Papri i własnym!
A na zakończenie - październikowy Maciek w zestawie "A wiatr wieje..." Papriki.



- To by było na tyle!

czwartek, 7 października 2010

O tym, kto kogo urodził III

Niestety, piętnem naszych czasów jest to, że autorytety upadają.

Pani Jadzia, jako najwyższy autorytet, również upadła.

Kilka dni po odkryciach Hani dotyczacych tajemnicy jej narodzin, moja córka odbyła ze mną kolejną rozmowę:

- Mamusiu, pani Jadzia to chyba źwaliowała! - powiedziała ze śmiechem na ustach i kpiną w głosiku.
- Tak? Zwariowała? A dlaczego tak uważasz? - postanowiłam ostrożnie wybadać.
- Bo opowiadała śtlaśne głupoty.
- Jakie głupoty? - zapytałam poważnie zaniepokojona.
- Wieś - Hania parsknęła śmiechem - powiedziała, zie to ty mnie ulodziłaś!

Ręce opadły. Iedał sięgnął bruku. Moja potomkini zakodowała raz na zawsze, że urodził ją tatuś i nic tego myślenia nie zmieni. A już liczyłam na zbawienną moc pani Jadzi...

***

Poniżej Hania jako moja mała słodka czarownica. Na zdjęciu robi sobie makijaż zestawem do makijażu dla dziewczynek. "Kosmetyków" powinno wystarczyć jej na rok, jednak wszystkie cienie, szminki, lakiery zużyła w czasie krótszym niż dwa tygodnie. A jaka była wtedy piękna!
Bo nie to ładne, co ładne, ale to, co się komuś podoba! A Hania, widząc siebie samą, była zachwycona! (klik na zdjęcie, będzie większe!)


Do zrobienia tego scrapa wykorzystałam zestaw MiMConcept "Malefique". Zestaw utrzymany jest w klimacie "halołynowym" (brrr... nie lubię tego święta-przeszczepu) i zawiera dużo elementów mających na celu wzbudzić grozę! Jeśli się wam spodobał, to możecie go mieć odwiedzając DigisrapBooking.ch. Tam też znajdziecie bliźniaczo podobny zestaw "Macabre", który różni się od "Malefique" kolorystyką. MiMi zastąpiła chłodne fiolety przyjamnymi żółciami. Wykorzystując ten zestaw zajęłam się zdjęciem Igora. Jak się Wam podoba?


Idę poobcować z moją córką. Jeśli macie ochotę na czwartą odsłonę dialogów "kto kogo urodził", zajrzyjcie wkrótce! Hania nie skończyła drążyć tego tematu, ale o tym na razie sza!

- To by było na tyle!

sobota, 2 października 2010

O tym, kto kogo urodził II

Matka to tylko matka! Znana od urodzenia, a więc oswojona do cna, przewidywalna i opowiadajaca bajki na dobranoc, a więc nie zawsze wiarygodna. Gdzie w takim razie poszukiwać autorytetu, kiedy jest się 3,5 latkiem? Jak to: gdzie? W przedszkolu!

Ostatnio Hania wpakowała się mi na kolana, przytuliła i konspiracyjnym szeptem zapytała:
- Mamusiu, a wieś, zie to ty mnie ulodziłaś?
Niewiele brakowało, a padłabym trupem. Moje tygodniowe tłumaczenia, że to mamusie rodzą dzieci nie przyniosły żadnego efektu, a tu nagle - masz! Amerykę odkryła! Już miałam warknąć: "Nie, nie wiedziałam o tym, bo byłam wtedy uśpiona", ale powstrzymałam się, przytuliłam potomkinię i odparłam (ja, oaza spokoju i cierpliwości):
- Tak, Haniu, to ja ciebie urodziłam. A kto ci o tym powiedział?
Hania - nadal szeptem - wysyczała mi wprost do ucha:
- Pani Jadzia w psiedśkolu!

Pani Jadziu! Nasz najwyższy autorytecie! Przybądź do nas czym prędzej i pomóż w wychowaniu potomków, skoro każde słowo dobywające z twych ust, pada na żyzną glebę umysłów moich potomków i wydaje plon stokrotny! (A może nawet dwustu- i tysiąckrotny!). Ja tłumaczyłam tydzień, Ty, o pani Jadziu, wytłumaczyłaś w jedno przedszkolne przedpołudnie!

***

Dzisiaj mam dwóch chłopców (tylko jednego z nich urodziłam): Maćka i Igora.





Oba zdjęcia są w oprawie z najnowszego zestawu MaryPop "My little angel". Jeśli zestaw podoba się wam - zapraszam do SPD. A gdyby ktoś chciał dołączyć do CT Mary, to teraz jest odpowiedni moment!


- To by było na tyle!

czwartek, 30 września 2010

O kobiecych przywilejach

Że różni się od swego brata, Hania zauważyła już dawno temu. Od niedawna potrafi wykorzystywać te różnice do osiągania własnych celów. Świat od zawsze był tak urządzony, że tyle miałeś, ile wydarłeś dla siebie. Nie inaczej jest w słodkim świecie dzieciństwa moich kochanych Potomków. Prawa dżungli. Walka o byt. Wyścig. Rywalizacja. Konkurowanie. Ale co zrobić, gdy się jest najmłodszym członkiem w rodzinie? A co jeśli jest się dodatkowo najmniejszym? najsłabszym? i na domiar wszystkiego dziewczynką?
Trudna rada! Trzeba w takim razie odpowiednio zaargumentować!

Od niedawna Hania odkryła tę broń i nie waha się jej użyć! Magiczna broń Hani brzmi: "Maćku, uśtąp mi, psiecieś jeśtem KOBIETĄ!"

I tak trzymaj, Haniu! Tak trzymaj!

***
Poniżej moja kobietka podczas jesiennego zbierania kasztanów. O ich magii już kiedyś pisałam. Uwielbiam moment, gdy zanurzam dłoń w torebce, aby znaleźć klucze, a znajduję gładkiego, błyszczącego kasztana...

DO zrobienia tego scrapa wykorzystałam zestaw Rakusi zatytułowany "Yeah" - do nabycia w SPD. Poniżej Maciej, który (niestety) staje się coraz częściej odporny na Hanusiną argumentację... Ech...

W pracach tych nie zdołałam oddać całości uroku zestawu Rakusi. Wykorzystałam tylko 2 tła, podczas gdy w zestawie jest ich dużo więcej - każde piękne! Zresztą podglądnijcie sami odwiedzając bloga Pauliny.

***

Kolejne prace to kolejne fantastyczne zestawy. Jednym z nich jest "Player" Papriki. Z tego zestawu zrobiłam tylko jedną pracę (ach, żeby tak do doby dodać z godzinkę albo i dwie!), na której jest moja Hanuja zapatrzona w telewizor, w ulubione bajki o Barbie.

Zerknijcie na bloga Papriki, znajdziecie tam piękne prace i ciekawe zestawy.

***
Ostatni zestaw to przezent od dziewczyn z MIKA Designs - "Ti amo nel azzurro". Piękne kolory, kobiety! Piekne! Ubrałam w nie Igora, z którego robi się coraz fajniejszy facet! No, no!

Jeśli chcecie mieć te piękne błękity, to nie ma sprawy - wystarczy odwiedzić Scrapinsider. Zapraszam też na blogi Kasi i Sylwii z tandemu MIKA Designs - a może dołączycie do ich CT?

A ja - cóż mi pozostało - idę przetestować siłę Hanusinej argumentacji na mężu. Hm... Sens ogólny będzie taki sam, ale metodę chyba dobiorę inną.
Bardziej... kobiecą!

- To by było na tyle!

poniedziałek, 20 września 2010

O tym, kto kogo urodził

Hania, jak to Hania, zadaje pytania! W dodatku coraz bardziej dociekliwe!!! Oto nasza ostatnia rozmowa:

- Dlaczego wy ciągle rośniecie i rośniecie?
- My już nie rośniemy, Haniu.
- A dlaczego jestem malutka?
- Bo gdybyś była duża, to nie zmieściłabyś się w brzuszku.
- A kto urodził Maciusia?
- Ja urodziłam.
- Miałaś duży brzuszek? I on tam siedział?
- Tak miałam duży brzuszek.
- A mnie kto urodził? Tatuś? Podzieliliście się?

Oj, Haneczko, gdyby dało się tym podzielić, to uszczknęłabym troszkę tej rozkoszy i dała tatusiowi zakosztować :)

***

Rodzenie - rodzeniem! A ja mam do pokazania kilka prac.

Na początek zestaw "Violet Meadow" autorstwa MaryPop. Zestaw cudowny, z pięknymi wrzosami, których (jeszcze) nie wykorzystałam. Bo ja to taka przekorna dusza, która z zestawu mającego w tytule "violet" wydobyła... jesienne szarości. A oto co mi wyszło:

Troszkę smutna ta Hania. Zamyśłiła się, a ja "pstryk" - i mam taką Hanię na zawsze! Ta obok mnie, zadająca kolejne pytania to już jest trochę inna Hania...

A poniżej Hania i Antoś. Antoś na tym zdjęciu przeprasza Hanię. Ma za co! Co więcej - nie były to jedyne przeprosiny Antka. On już tak ma, że cokolwiek chce zrobić, zawsze później kogoś musi przeprosić. Niektórzy mogliby powiedzieć, że Antek jest niegrzeczny! Ale nie! Nic z tych rzeczy! Tosiek jest po prostu konsekwentny i po trupach dąży do wyznaczonego celu :)

Zestaw MaryPop możecie mieć odwiedzając SPD. Jak zwykle zapraszam również na bloga Mary - wyszperacie tam dużo fajnych rzeczy!

***

Drugi zestaw, jaki dostałam w moje ręce to cudowny ze wszech miar prezent od Iwony (StarLightDesigns) - "Use your love". Już dawno nie miałam tak wyjątkowego zestawu. Mnóstwo kompozycji z drobnych elementów, wszystko w delikatnej kolorystyce, dobrane ze smakiem - perełka! Zrobiłam z tego zestawu dwie prace - na obu są mamy ze swymi pierworodnymi. Różnica jest taka, że jeden pierworodny został starszym bratem, drugi jeszcze nie. A podobieństwo?
No cóż, mają wspólnych dziadków :)



A na zakończenie niespodzianka. Moja praca wygrała w wyzwaniu z mapką na forum DSPL. Praca wydawała się mi totalnym zwyklakiem, nie czuję się dobrze w mapkach, tak więc wyróżnienie to szczególnie mnie ucieszyło! Mapka do pobrania tutaj, wykorzystałam zestaw freebie ACO "Bruissements Mer Sable".
A oto "dzieło":


- To by było na tyle!

piątek, 10 września 2010

O przedszkolu

Każde wyjście do przedszkola okraszone jest tradycyjnym już jęczeniem "Nie chcię iść do psiedśkola" - "Ja teś nie chcię iść do psiedśkola".

Nic dziwnego, ja nie chcę iść do pracy, na zakupy, tu i tam... Ale idę. Potomki wdrażam do tego, że w życiu czasem robi się to, co się chce, częściej to, co się musi.

Ja na ich miejscu też nie chciałabym chodzić do przedszkola. Trzeba spędzić kilka godzin w towarzystwie obsmarkanych, płaczących bez powodu (w sumie to powód jakiś się znajdzie), krzyczących, dokuczających, brudzących się, skarżących malców. Zabawki - te najfajniejsze - zawsze łapsnie ktoś inny, kredki są połamane, jedzenie inne niż w domu... A spacer to już tragedia na całego - trzeba iść w parach, ktoś ci depcze po piętach, ty też komuś depczesz po piętach a na dodatek nie ma czasu by się zatrzymać, podeptać mrówki, pozbierać pety i kapsle po piwach, sprawddzić czy ten płot jest szary ze starości czy z brudu. Normalnie koszmar!

A jednak każdego dnia, gdy przychodzę do przedszkola po Potomki, na pytanie: "Jak dzisiaj było?" słyszę głośne:

SIUUPEELLLLL!!!!!!

Bo w przedszkolu jest super!
Skąd więc poranne jęczenie?
Odpowiedź dała Hania:

- Haniu, o co płaczesz?
- Bo nie chcię iść do psiedśkola!
- Źle jest w przedszkolu?
- Nie, fajnie!
- To dlaczego płaczesz?
- Bo psiecieś Maciuś ziawsie płakał!

No tak! przykład idzie z góry! Przed wyjściem popłakać trzeba, bo tak nakazuje zapoczątkowana w ubiegłym roku tradycja.
I koniec!

***

Na poniższym zdjęciu Maciej z czasów, gdy niegroźna dla niego była wizja przedszkola. Miał równiutkie 10 miesięcy, zaś czas spędzał pod opieką rodziców albo babci. Piękne czasy...



Dekorację dla tego zdjęcia stanowi zestaw MaryPop "Fall in love". Zestaw jest niezwykły! Zachwyca zarówno papierami jak i dodatkami. Możecie go mieć odwiedzając sklep SPD. Zachęcam!
A poniżej następny przedszkolak (in spe!) - Igor.



Chciałabym być przedszkolakiem...

- To by było na tyle!

sobota, 4 września 2010

O zamkniętych drzwiach i otwartym oknie

Czasem robi się smutno.
Człowiek ma wrażenie, że wszystkie drzwi pozatrzaskiwały się mu przed samym nosem i nie ma wyjścia. Niektóre drzwi trzaskaja tak gwałtownie, że człowek nie zdąży łepetyny odsunąć i dostaje po nosie.

Teraz przyszedł moment, w którym to ja jestem tym człowiekiem.
Dostaję po nosie i nie widzę drogi wyjścia.

Przypomniał się mi wiersz księdza Jana Twardowskiego "Kiedy mówisz"

Nie płacz w liście
nie pisz że los ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
odetchnij popatrz
spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij że jesteś gdy mówisz że kochasz


Księże Janie od biedronki!
Czekam. Rozglądam się dookoła i wypatruję tego otwartego okna. Ono jest, tylko ja go jeszcze nie zauważyłam! Stąd ten mój nastrój...

***

Nastrój - nastrojem, a pogoda robi swoje! Za oknem szaruga, po szybie spływają strumienie deszczu, w szafach zrobiłam podmianę i letnie ubrania wepchnęłam w najdalszy kąt, niech nie drażnią oka...
Jesienny klimat przywołuje zestaw Agnesingap zatytułowany "Rowan cottage". Wykorzystałam ten zestaw do ozdobienia zdjęcia Hani z sierpniowego spaceru, podczas którego pogoda była iście październikowa (klik na zdjęcia, będą większe):


Nie byłabym sobą, gdybym nie zadziałała z przekorą! Sięgnęłam po zdjęcie wakacyjne przedstawiające pływającego Maćka. Pomysł taki podsunął mi świetny okręt z zestawu Agnesingap - koniecznie musiałam go użyć! Oto co powstało:


Zestaw Agnieszki jest naprawdę wyjątkowy! Możecie go mieć odwiedzając Sunflower Scrap - Zachęcam!!!

***

Drugim zestawem krążącym wokój jesiennych kolorków jest zestaw Rakusi "Bang, bang". Najpierw śpiąca Hania. Nie mogłam się powstrzymać, młoda spała tak słodko...(GSO - dzięki, Beatko!).

Drugi scrap to Antek. Antek jest małym urwisem, który - jak się okazało - jest tej samej grupie przedszkolnej co Hania. Imię "Antoś" nie schodzi z ust przedszkolaków. Antoś ma baaardzo mocny charakter, co sprawia, że z uporem i konsekwentnie dąży do tego, co sobie postawił za cel. A że czasem trzeba kogoś odepchnąć... Co mu tam! Na poniższej pracy Antek szuka grzybów. Z tego scrapa bardzo ucieszył się Antoni, dziadzio Antka (mój chrzestny ojciec) - zapalony grzybiarz. Już ma przyszykowane akcesoria grzybiarza i tylko czekać jak do domu zacznie znosić swoje trofea!


"Bang, bang" Rakusi dostępny jest w ShabbyPicke Deisigns, zaś elementy, jakie kryje w sobie są dużo bogatsze, niż zdołałam w moich pracach pokazać.

***

Na sam koniec Paprika i jej "Welcome in my blue lagoon".
Z tego zestawu powstały dwie prace w zupełnie innej kolorystyce. Oto one:

Hania i mewa.


Mały Bartosz i jego cudna minka.


Zestaw można nabyć w jednym z dwóch sklepów: w S&F albo w Scrap With Me. Jest w nim wiele elementów różowych, których w moich pracach nie wiedać, ale mozecie zobaczyć je oglądając na blogu Papriki prace zrobione przez dziewczyny z jej CT.

A teraz idę pootwierać okna w mieszkaniu - jak już ta jesień przyszła wcześniej, to niech zagości na dobre wraz ze świeżym powietrzem. Gdy przewietrzę mieszkanie, to może przewietrzy się mi umysł i zobaczę to otwarte okno, o którym pisał ksiądz Jan...

- To by było na tyle!

niedziela, 29 sierpnia 2010

O sezonie ogórkowym

Na wszelkiego rodzaju sezony ogórkowe, czyli przemijające szybciutko mody, jestem odporna. Ale w obliczu zapachu i aromatu prawdziwych ogórków - wymiękam! Uwielbiam ogórki!

Ostatnio moja Sąsiadka-Małgorzatka obdarowała mnie słoiczkiem ogórków "na spróbowanie". Wygląd - przeciętnie atrakcyjny: zabrązowione, pomiędzy nimi pływa... coś kojarzącego się z... Dziwne! W dodatku pokrojone wzdłuż, powykręcane jakieś - ogólnie nawet bardzo dziwne. Zgodnie z zaleceniem Sąsiadki-Małgorzatki odczekałam z otwarciem słoiczka 2 dni. A gdy te dwa dni minęły - rozpłynęłam się! Mniamuśne! Ogórki miały dziwny kolor, bo są z chili, a to, co pływało pomiędzy to rozgnieciony czosnek!

Rezultat - receptura (bo tak pysznych ogórków nie robi się według przepisu, tylko według receptury) zachowana, zaś ogórki "dochodzą" w słoiczkach w kuchni. Odczekam dwa dni i...

Za to już dzisiaj mam inny smakołyk. Zerknijcie tutaj - zobaczycie jaki :) Ewa, niech Cię, jaki pyszny!

***

Moje Potomki lubią i ogórki kiszone, i korniszony, i w postaci tzw. "mizerii". Hana zjada ogórki dla samej przyjemności jedzenia ogórków :) Od małego miała specyficzne smaczki - do dzisiaj (ma 3,5 roku) zjadła jedno (!) jajko. Nie tknęła sera białego! Nie lubi szynki, no, ewentualnie może być kabanos albo jakaś cienka kiełbasa solidnie doprawina czosnkiem. Mogłaby się żywić: jabłkami, gruszkami, winogronami, bananami, śliwkami, marchewkami, papryką, buraczkami, ogórkami - oczywiście najlepiej na surowo i bez dodatków!

Poniżej Hania z czasów, gdy mamine mleczko było dla niej całym światem smakowym (GSO):


Do zrobienia tej pracy wykorzystałam cudowny zestaw MaryPop "Passion". Możecie go mieć odwiedzając ShabbyPickle Designs.
Oto WA wykorzystane w tej pracy:
Jeśli chcecie je mieć - wystarczy kliknąć TUTAJ (download)

A na zakończenie - małe cudo zrobione przez Agę (novaczkę) - zdjęcie też jej autorstwa:



Dynda przy moim telefonie i wzbudza nieustający zachwyt Hani, bo tam są dwa "sielduśka", i "ciewlone kolaliki", dłonie i stópki - w sam raz dla mojej małej sroczki.
Aguś, dziękuję :)*

- I to by było na tyle!

czwartek, 26 sierpnia 2010

O cudownej pani Jadzi

Sierpień dobiega końca. Wraz z nim czas wolny. Szykuje się powrót do pracy, do papierzysk rosnących w sterty, do wieczornego gotowania obiadów na następny dzień, ale też powrót do całkiem fajnych ludzi :) Poza tym Hana zadebiutuje jako przedszkolak! Już nie może się doczekać dnia, kiedy zostanie na cały dzień w przedszkolu pod troskliwą opieką pani Jadzi! Pani Jadzia urosła do rozmiarów postaci mitycznej - cokolwiek Hania potrafi, jest to efekt nauki pani Jadzi.
- Kto cię nauczył tak starannie rysować?
- Pani Jadzia!
albo:
- Kto cię nauczył tej zabawy?
- Pani Jadzia!

Niekiedy dochodzi nawet do dialogu:
Babcia: Haniu, kto ci zrobił taką ładną fryzurkę?
Hania: Pani Jadzia.
Babcia: Ale przecież pani Jadzia jest w przedszkolu, a ty jeszcze do przedszkola nie chodzisz.
Hania: Pani Jadzia przychodzi do mnie rankiem po cichutku i robi mi takie fryzurki!

Dowcip całej sytuacji polega na tym, że Hania w towarzystwie pani Jadzi spędziła niespełna dwie godziny podczas "dni otwartych" dla przyszłych przedszkolaków.

Cóż, dzieciaki kochają panią Jadzię za to, że zawsze pomoże, zawsze pogłaska po główce, otrze z oczka łzę tęsknoty, przytuli do swej ogromniej piersi, uśmiechnie się serdecznie, wprowadzi troszkę domu i mamusiowatości w obcą przedszkolną rzeczywistość.
Dzieciaki kochają pania Jadzię, bo pani Jadzia kocha dzieciaki!

Pani Jadziu! Przytul czasem do piersi moją różową dziewczynkę i opowiedz jej jakąś różową historyjkę...

***

A dla odmiany po tym dziewczęcym wstępie - dwa chłopięce scrapy.

Kilka dni temu Maciej skończył 5 lat. Oczywiście był tort, świeczki, goście, ale najwspanialsze były prezenty. Jednym z nich, tym, który Macieja najbardziej ucieszył, były rolki! Nie mógł doczekać się momentu, gdy włoży je na nogi. A gdy wreszcie ten moment przyszedł - przyszło rozczarowanie! Okazało się, że mój mały chłopczyk stracił panowanie nad wszystkimi kończynami! Ręce i nogi latały mu na boki jak marionetce. Gdy troszkę je opanował, poszło lepiej. Poniżej - pierwsza lekcja jazdy na rolkach (klik na zdjęcie - będzie wieksze!):


Credits


Jeszcze troszkę a będzie śmigał! Wprawdzie poduszka w spodniach (z tyłu) przyda się nie raz i nie dwa, ale... Jak mówi porzekadło, jak się nie przewrócisz, to...

A tutaj mały Bartosz. Słodziak.


Credits


Czas przygotować moim przedszkolakom przedszkolną wyprawkę - kapcie, podusie, masę nowych ubranek, ponieważ te, w których biegali wiosną są kuse i w nogawkach, i w rękawkach, i na brzuszkach... Rosną!

- I to by było na tyle!

piątek, 20 sierpnia 2010

O wakacyjnych wyjazdach w świadomości przedszkolaka

Uwielbiam obserwować jak mój przedszkolak zdobywa wiedzę o Świecie (przez wielkie "eś").

Po powrocie z lipcowego wyjazdu z przejęciem opowiadał cioci o podróży:
- Najpielw był cielwony i biały, później cielwony, biały i niebieśki a na końciu cielwony, biały i zielony.
- Acha! - z mądrą miną odpowiedziała ciocia patrząc na mnie wyczekująco.
A dla mnie to banalnie proste! Dziecię wymieniało kolory flag narodowych państw, przez które przejeżdżaliśmy.

Innym razem nie mógł się doczekać kiedy dojedziemy do Krakowa. Ciągle zadawał pytanie: "Kiedy będziemy na miejściu? Kiedy będziemy na miejściu?". Wreszcie dojechaliśmy.
- Jesteśmy na miejscu.
- I to jeśt Klakowo? - zapytał wyraźnie rozczarowany.
Hm... Krakowo... Niech będzie i Krakowo!

Jak się nie mógł doczekać przyjazdu do Krakowa, tak samo nie mógł doczekać się powrotu do domu.
- Kiedy bedziemy w Polście?
- Jesteśmy w Polsce!
- Tak? A ja wciale nie widzię nasiego domu!

Lubię te rozmowy, spostrzeżenia, domysły... Maciej tłumaczy sobie świat na swój, przedszkolaczkowy sposób. A ja mam wrażenie, że jest dzieckiem bardziej świadomym rzeczywistości, niż jego mama, kiedy była przedszkolakiem. A może to właściwość chłopięcego umysłu? Bo przecież Hana żyje w świecie elfów, wróżek, księżniczek i kopciuszków ze szklanymi pantofelkami, w świecie pięknym, baśniowym i - obowiązkowo!!! - różowym.

***

Poniżej moja mała Hania z czasów, gdy świat nie był różowy, lecz miał wszystkie kolory tęczy i tylko to, co wielobarwne, było godne jej uwagi:


Zestaw, który wykorzystałam do zrobienia powyższej pracy to efekt współpracy MaryPop i Mystique Designs. Nosi tytul "Autumn Sonnet" i przypomina o zbliżającej się nieubłaganie jesieni. Jest uroczy, zaś nabyć go można w Shabby Pickle Designs. A ja - na zachętę - przedstawiam jeszcze jedną pracę, która powstała z wykorzystaniem zdjęcia pewnego małego przystojniaka:



- I to by było na tyle!

To, co zrobiłam...

Wszelkie prawa do fotografii i tekstów zamieszczonych na tym blogu są własnością autora. Kopiowanie, powielanie, przetwarzanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie jest surowo zabronione.(Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych).