sobota, 31 lipca 2010

O tym, że nie dość zmian!

Potrzebuję zmian. Ich lista wisi przymocowana magnesem do lodówki. Co jakiś czas jedna pozycja z listy bywa skreślana, ale w zamian pojawia się kilka nowych. Po wczorajszych spacerach po sklepach rozmaitych zmamarzyły się mi nowe meble... Widziałam takie, które pięknie wkomponowałyby się w moje małe mieszkanko.. Hm...
Pospacerowałam między nimi, pogłaskałam je po ściankach bocznych, powąchałam ich cudowny zapach nowości i obiecałam sobie (i im też), że po nie wrócę :) A na pocieszenie kupiłam zegar ścienny do kuchni. Odkąd mieszkam tutaj, "u siebie", nie miałam w kuchni zegara ściennego, a mimo to przez wszystkie te lata miałam odruch zerkania na ścianę, by sprawdzić która godzina. Od wczoraj jest - i choć nie tyka, to z przyjemnością zerkam na niego, by sprawdzić, która godzina!
Mała zmiana, a jednak zawsze jakaś zmiana! Co dalej? Może te meble...?

***

Najnowszy zestaw MaryPop nosi tytuł "Forever" (do nabycia w Shabby Pickle Designs).Zapraszam, odwiedźcie bloga Mary, zobaczycie cudeńka, jakie można z tego zestawu stworzyć, znajdziecie piękne dodatki (QP, ramki) a także 2 bonusy freebie :)

A oto moje prace z tego zestawu:



A teraz ponierobię nic. I to będzie taka mała zmiana :)

- I to by było na tyle!

wtorek, 27 lipca 2010

O odpoczynku po odpoczynku

Wyjazdy wakacyjne są męczące. To fakt! Prawda niezaprzeczalna!

Najpierw trzeba sporządzić listę rzeczy, które należy zabrać. Następnie ta lista jest wieokrotnie weryfikowana po to, by podczas wakacji i tak stwierdzić, że nie mamy tego, co teraz jest potrzebne, za to mamy masę rzeczy zbędnych w 100%. Później przychodzi pora pakowania, upychania, składania i bezsensownych wysiłków spamiętania gdzie co jest. Wreszcie wyjazd. Kilka godzin obserwacji zmieniającego się za oknem krajobrazu i... nareszcie wakacje!

Pewnie byłyby to wakacje, bo i rozrywki inne niż w domu, i towarzystwo nowe, i miejsce atrakcyjne, ale... dzieci własne! Na szczeście większość czasu dzieci dbały same o siebie, a my dbaliśmy, by dzieci nie zmarły z głodu. Zaaferowane intensywnością doznań zapominały o jedzeniu!
Chociaż nie mogłam leżeć plackiem i wchłaniać przez skórę niszczące moje DNA fotony (które zarazem tworzyły coś, co się zwie opalenizną), chociaż wieczorne wyjście z Małżem ograniczyło się do ogrodu (bo potomki zasnęły), chociaż zwiedzanie kończyło się na nienudnych dla potomków placach zabaw, torach saneczkowych i lodziarniach itp. (bo wszystko, co warte zwiedzenia zobaczyliśmy 7 lat temu chi-chi-chi!), to i tak wakacje należą do udanych. Gdyby jeszcze ktoś zechciał mnie po pwrocie rozpakować i oprać... Niemniej jednak chwile spędzone wspólnie są najcenniejsze! Bo to tylko nasz czas!!! A najwspanialsze było oglądanie szczęśliwych twarzy naszych potomków!

Oto potomkini, która nie mogła oderwać się od baniek mydlanych i odkrywała uroki pływania:

Credits: Rakusia "Morning after dark", WA by PetitLips.

Credits: Rakusia "Blue Way", maska by AgaWa (do pobrania tutaj).

A gdy już zaczęłam zabawę z maskami, to zrobiłam ich więcej! Oto one:

Jeśli komuś z Was przypadły do gustu, to zapraszam do pobierania (download). A jeśli zechcecie pochwalić się swymi pracami, w których wykorzystacie moje maski, będzie mi bardzo miło!!!

Na zakończenie czarujacy zestaw Scrapment Votre "Parfum de rose". Jest uroczy, pełen różu, czerni i bieli. Zrobiłam z niego dwie prace, w które włożyłam zdjęcia Hanki:



- I to by było na tyle!

środa, 14 lipca 2010

O tym, że teściowa może być "spoko babeczką"

Teściowa - osoba, wokół której narosło tyle mitów, legend i złośliwych dowcipów, że ona sama zniknęła z powierzchni ziemi. Teściowa musi być brzydka, musi być złośliwa, wredna, wścibska. A jeśli jest mamą jedynaka (tak jak moja teściowa), to już istny potwór w ludzkiej skórze! Księgi o niej można pisać i temat nie zostanie wyczerpany, prawda?

A moja teściowa jest inna...
Naprawdę!

Wczoraj Bubeusz pochorował się okrutnie. Wirus jelitowy sponiewierał go tak, że nie był w stanie ustać na nogach. Co zrobiła teściowa? Zaproponowała, że Hancymonkę zabierze do siebie, żeby Maciej (a ja przy okazji) miał spokój. Słowo stało się ciałem - dzisiaj rano zjawiła się i Hania pojechała do babci! To nic, że Maciej czuje się juz dobrze! To nic, że babcia A. ma swoje życie, które teraz będzie musiała podporządkowac 3-letniej kobietce. Hania wyjechała! A żeby było ciekawiej - teściowa kazała spakować ubranka na zapas i piżamkę, bo Hania wróci jutro! O ile nie pojutrze!

Podobnie było, gdy mnie i Małżyka dopadło choróbsko - dzieci mieszkały u niej przez tydzień. Wróciły utuczone, roześmiane a Maciej zakomunikował, że od teraz jest synkiem babci A.

Fajna ta babcia A.

Fajna ta moja teściowa! Bo wiecie, z niej jest naprawdę spoko babeczka!

***

Wspomnienia. Przeglądalam stare zdjęcia i znalazłam małego Maćka (niespełna miesięcznego) i intymny fragmencik mnie. Ubrałam to zdjecie w zestaw Twelve by Twelve Designs "It's ok to be different".


A później - dla równowagi - Maciej sprzed 2 tygodni (credits: Collaboration by Two Little Pixels "Pixel Pack 2")


Skoro jest Maciej, to i niech będzie Hanuśka pożerająca borówki (credits: Therese "Happines").


A na zakończenie Konrad i Igor (credits: HoneyDesigns "My father's son", maska jola8000).



To teraz - dziękując w duchu za TAKĄ teściową - idę zrobić dietetyczny obiadek dla Maćka!

- I to by było na tyle!

wtorek, 13 lipca 2010

O tym, że nie wszyscy chcą na wakacje wyjechać

Jakich to czasów człowiek doczekał, Panie Dziejku! Maciej nie chce jechać na wakacje!!!

Podczas śniadania potomki siedziały ze wzrokiem wlepionym w kalendarz ścienny, odliczały dni do wakacyjnego wyjazdu i planowały, co z sobą zabiorą.
Hania: Ja ziabiole moje lalećki i ublanka, i buciki, i ciałą waliźkę!
Maciej: A ja ziabiolę wsiśtkie śtlazie pozialne!
Ja: Maćku, zabierzesz z sobą tylko kilka samochodzików, nie będziesz miał czasu na autka.
Maciej: Dlaciego?
Ja: Bo po całym dniu pływania i chlapania w wodzie padniesz nosem w poduszkę i będziesz smacznie chrapał.
Maciej: A będę oglądał bajki w telewiziozie?
Ja: Nie bedziesz miał siły na bajki.
Maciej (wykrzywiając usta, ciapiąc oczami, by łzy miały odpowiednią wielkość i podnosząc ton głosu): To ja nie chcię jechać na takie gupie wakacie!

Po przeanalizowaniu tej naszej rozmowy zrozumiałam mojego potomka. Co to za wakacje? Toż to kolonia karna: zmęczenie, przymus(!) spania, brak czasu na zabawę, brak telewizora - ta wizja zakryła wszystko, co atrakcyjne w wakacyjnym wyjeździe :)

Ja też nie chcę jechać na wakacje! Przeraża mnie koniecznośc pakowania, układania tak, by to, co potrzebne znalazło się "pod ręką", sprawdzania, czy wszystko zabrałam. Gdyby ktoś zachciał przenieść mnie w cudowny sposób na miejsce wakacyjnego wypoczynku, gdyby ktoś zrobił dla mnie takie magiczne drzwi, dzięki którym mogłabym swobodnie przechodzić z "tutaj" do "tam" pokonując w mgnieniu oka te kilkaset kilometrów...

***

Dzisiaj zestaw Agnesingap Designs zatytułowany "Sea waves". Przeniósł mnie on w rejony nadmorskie:
GSO


Piękny zestaw... Nabyć go można w SunflowerScrap

***

Ostatnio dostałam kilka raków, którymi się nie pochwaliłam i za które tutaj nie podziękowałam!
Zaczynam więc!
Rak od Moni:


Rak od Mavee:


Rak od AgnieszkiW:


Rak od Doti:


A ponieważ Doti nieustannie mnie czymś "raczy", postanowiłam się odwdzięczyć i oto przeznt dla Doti i jej Laurki - nadmorskie klimaty z zestawu AgnesingapDesigns "Sea waves":




A ja biorę się za przygotowania do wyjazdu! Gdyby ktoś z Was miał gdzieś - na przykład na strychu - te magiczne drzwi przenoszące do wybranego miejsca, to niech mi wypożyczy na tydzień, co?

- I to by było na tyle!

piątek, 9 lipca 2010

O złym dniu i jego jasnej stronie

Zdarza się tak, że przykre wydarzenia spadają na mnie jedno za drugim, jedno powoduje drugie i czuję się, jakby moje życie było "Domino Day". Zaczęło się wczoraj, kontynuacja była dzisiaj. Brrr... Lepiej do takich chwil nie wracać. Siedziałam sobie w kuchni i rozczulałam się nad sobą, bo tyle się mi nie udaje, tyle się na mnie zwaliło, pecha mam jak stąd do Kambodży, jestem biedna, położę się do łóżka i nie będę wstawała, bo po co?

Czy w tej serii nieszczęść nie było niczego dobrego? Przecież nie wszystko tego dnia było tragiczne! "Always look on the bright side of life"!

Znalazłam coś fajnego. Po raz pierwszy byłam z moją córką na prawdziwych babskich zakupach. Łaziłyśmy po sklepach z ubraniami, z butami, zabawkami - mierzyłyśmy wszystko, co nam się podobało, na naszych nogach znalazły się rozmaite buty - nawet takie "babciowe". Dla Hani wkładałam buty różowe (!), Hania "mierzyła" wszelkiego rodzaju buty na niebotycznych obcasach i koturnach (wszystkie były "plawie doble") - do domu wróciłyśmy zaopatrzzone w 2 pary butów, sukienkę, okulary słoneczne a nawet w rękawki do pływania i płyn do robienia baniek mydlanych.

Fajna ta moja mała kobietka, która w każdym sklepie tańczyła jak baletnica, która w każdym sklepie znajdowała dla mnie piękne ubrania i buty w kolorze różowym, która entuzjastycznie wchodziła do przymierzalni bawiąc się w "schowanego", która przed każdym lustrem robiła komiczne miny, która siadała na każdej pufie w sklepach obuwniczych ("bo tej jeście nie wyplóbowałam"), która bezpardonowo mówiła: "Mamusiu, wyjdźmy ź tego śklepu, bo tu majom bzidkie wiesiaki do ublań...

A tak Hania wyglądała w wakacje 2008:



Oj, piękne to było lato, kiedy jedynym atrybutem kobiecości mojej córeczki było to, co ukrywała wówczas pieluszka... Teraz Hania w uszach ma kolczyki, ma długie, kręcone włosy i jeden z paznokci wymalowany prawdziwym lakierem, "takim dla mamusiów, a nie dla dziewcinków".
Powyższe zdjęcie ubrałam w przepiękny zestaw MaryPop Designs "Night by the Ocean" (dostępny w Shabby Pickle).

Poniżej ten sam zestaw, ale tym razem ze zdjęciem Igora - dziecka, które otacza prawdziwy ocean miłości...



Zajrzyjcie na bloga MaryPop - znajdziecie tam ciekawe freebiesy (m.in. tło bloga wykonane z zestawu "Night by the Ocean") Zapraszam w imieniu Mary i... własnym ;)

- I to by było na tyle!

poniedziałek, 5 lipca 2010

O weekendzie spędzonym na łonie przyrody

Coraz intensywniej odczuwam fakt, że są wakacje. Ale o tym za chwilę (i fotki będą, a co!).
Najpierw jednak zajmę się zestawem Rakusi zatytułowanym "Morning after dark", który dostępny jest w DSM. Z zestawu tego zrobiłam dwie prace, które poniżej:

GSO

Jest to zestaw, po który warto siegnąć nie tylko ze względu na kolorystykę, ale przede wszystkim na bogactwo elementów, które się nań składają :)

A wracając do wakacji - weekend spędziliśmy poza domem: sobotni dzień upłynął nam w lesie wśród krzaczków borówek, zaś niedziela - w Wąwozie Homole. Dzieciaki tuptały dzielnie, z sił opadły dopiero w samochodzie w drodze powrotnej. Las obdarował nas hojnie poziomkami, borówkami, śpiewem ptaków, świeżym, rześkim powietrzem, wspaniałymi zapachami, natomiast podczas zmagań z Wąwozem Homole widoki zapierały dech w piersiach.

Las w Bukowcu:





Wąwóz Homole i okolice Jaworek:








- I to by było na tyle!

To, co zrobiłam...

Wszelkie prawa do fotografii i tekstów zamieszczonych na tym blogu są własnością autora. Kopiowanie, powielanie, przetwarzanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie jest surowo zabronione.(Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych).