Na zakupy zabrałam z sobą dzieciaki. Ubrałam im pelerynki, w rączki wcisnęłam parasole i pozwoliłam biegać po największych kałużach. Hania od razu wpadła do największej i skakała robiąc dookoła siebie ogromne fontanny. Dla Maćka deszcz był zbyt intensywny, kałuże zbyt głębokie, woda zbyt mokra.
Poniżej Julia - rak dla AMP.
Credits: Amelie: "French Frog"
1 komentarz:
o raku nie znam historii, ale o deszczu sama napisalam:
Scherzo
28.12.2002
Powoli, powoli
kapia krople na liscie,
deszczowe perly
sie sypia srebrzyscie.
Wiatr sie obudzil
i poczal wirowac,
pomiedzy kroplami
zaczal szybowac.
I coraz szybciej
krople padaly,
w rzesista ulewe
sie zamienialy.
Wiatr zaczal spiewac...
...i nagle w smiech,
i tak sie rozbawil,
ze niech go niech...
Chmury nadeszly
coraz wieksze, czarniejsze,
a z wiatrem hulakiem,
coraz bardziej straszniejsze.
Ulewa rzesista
sie rozplakaly
i grozne w swej czerni
blyskaly, huczaly.
I nagle....slonce
zza chmur wyjrzalo,
i tecza rozblysla,
i pojasnialo.
Wiatr usnal w krzewinie,
ustala ulewa,
chmury sie rozeszly,
zaspiewaly drzewa.
Tylko slad po deszczu,
jego krople perliste,
skapuja z drzew w trawy
zielone, soczyste.
copyright by Olenka
Canada 2002
Prześlij komentarz