czwartek, 6 sierpnia 2009

O deszczu i raku

Pada deszcz. Pada falami. Wychodzi słońce, przyświeci, przypiecze i ginie za pierzyną chmur. A chwilę później - ściana deszczu.
Na zakupy zabrałam z sobą dzieciaki. Ubrałam im pelerynki, w rączki wcisnęłam parasole i pozwoliłam biegać po największych kałużach. Hania od razu wpadła do największej i skakała robiąc dookoła siebie ogromne fontanny. Dla Maćka deszcz był zbyt intensywny, kałuże zbyt głębokie, woda zbyt mokra.

Poniżej Julia - rak dla AMP.

Credits: Amelie: "French Frog"

1 komentarz:

Olenkamajka pisze...

o raku nie znam historii, ale o deszczu sama napisalam:

Scherzo
28.12.2002

Powoli, powoli
kapia krople na liscie,
deszczowe perly
sie sypia srebrzyscie.

Wiatr sie obudzil
i poczal wirowac,
pomiedzy kroplami
zaczal szybowac.

I coraz szybciej
krople padaly,
w rzesista ulewe
sie zamienialy.

Wiatr zaczal spiewac...
...i nagle w smiech,
i tak sie rozbawil,
ze niech go niech...

Chmury nadeszly
coraz wieksze, czarniejsze,
a z wiatrem hulakiem,
coraz bardziej straszniejsze.

Ulewa rzesista
sie rozplakaly
i grozne w swej czerni
blyskaly, huczaly.

I nagle....slonce
zza chmur wyjrzalo,
i tecza rozblysla,
i pojasnialo.

Wiatr usnal w krzewinie,
ustala ulewa,
chmury sie rozeszly,
zaspiewaly drzewa.

Tylko slad po deszczu,
jego krople perliste,
skapuja z drzew w trawy
zielone, soczyste.


copyright by Olenka
Canada 2002

To, co zrobiłam...

Wszelkie prawa do fotografii i tekstów zamieszczonych na tym blogu są własnością autora. Kopiowanie, powielanie, przetwarzanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie jest surowo zabronione.(Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych).