niedziela, 6 września 2009

O urlopie od matkowania

Wczoraj po południu moje dzieciaki wyjechały. Wprawdzie tylko do swojej babci i już dzisiaj wieczorem wrócą, ale taki dzień tylko dla mnie jest fantastyczny,ponieważ:
- nie trzeba pomagać przy sprzątaniu zabawek,
- nie trzeba bawić się przez pół dnia w "Baloniku nasz malutki",
- nie trzeba milion razy śpiewać "Poszła żabka po wodę...",
- nie trzeba przygotowywać żadnych prostych (bo najbardziej lubianych) dań i wymyślać dla nich niezwykłe nazwy (kanapki z serem żółytm i plamkami ketchupu to "Kromeczki w kropeczki", a panierowane kalafiory to "Kotleciki dla Maluszków-Leniuszków" - bo nie wymagają jakże żmudnego gryzienia)
- nie trzeba oglądać po raz kolejny (to już chyba idzie w setki tysięcy!!!) - "Carsów".

Za to na obiadek - sałatka z tuńczykiem, na podwieczorek - maseczka na twarz, a na kolację - go-dzi-na(!) w wannie :)

A pomiędzy tymi rozkoszami - dwa scrapy:
dla Biedronki:

Credits: Bellisae Design "Chut!"


i dla Kajki:

Credits: Collaboratif "Holiday At The Countryside"


I to by było na tyle!

Brak komentarzy:

To, co zrobiłam...

Wszelkie prawa do fotografii i tekstów zamieszczonych na tym blogu są własnością autora. Kopiowanie, powielanie, przetwarzanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie jest surowo zabronione.(Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych).