Nic się nie dzieje. Tzn. nie dzieje się nic wyjątkowego! Taka zwyczajna proza życia, która zagospodarowuje wolny czas. Choroby nas opuściły (oby na dobre!), w przedszkolu bal przebierańców, który spowodował lawinę podchodów mających na celu nakłonienie Bubcia, by zechciał włożyć kostium indianina, zaś w pracy byłoby całkiem nudno gdyby nie fakt, że dwa razy w tygodniu ożywia mnie... hm... inteligencja alternatywna hihi :) Życie rodzinne tchnie nudą. Najnudniejsze jest przygotowywanie obiadów. A ich wymyślanie stresuje mnie jak diabli!
Najpierw problem: co by tu wykombinować, by było szybko i z produktów, które mam w "kufni" (jak mawia Hana).
Następnie przygotowanie (mycie, krojenie, siekanie, obieranie, mieszanie, smażenie, duszenie, gotowanie, pieczenie itp.) tylko po to, by usłyszeć: "Mamusiu, ja tego nie lubię!".
Dalej - akcja: zagadujemy, by zapomniało o tym, że wymyśliło "nielubienie" tego, co do tej pory pochłanialo łapczywie i ze smakiem.
Finał - sterta garów, talerzy, zachlapana kuchenka, stół, śladowe ilości pożywienia na podłodze, krześle itp. i nieśladowe na ubraniach (jak ma spadać to tą stroną, która wyrządzi najwięcej szkód! prawda?).
Po całej tej akcji padam ze zmęczenia i leżąc na kanapie udaję, że mnie na niej nie ma (inaczej będę trampoliną do skakania) i próbuję wykombinować posiłek na jutro...
W koło to samo!
Dobrze, że designerki tworzą nowe, piękne zestawy! Dzięki temu mam szansę odstresować się, być może ucieszyć czyjeś oko, przypomnieć sobie jak to kiedyś było cudownie!
Dzisiaj - kilka zestawów, kilka prac, kilka starszych i nowszych zdjęć...
Na początek - MaryPop i jej zestaw zatytułowany "My Memories" (dostępny w DMS).
Poniżej Hania mająca niespełna 6 miesięcy. Gdy już się ją posadziło - była niewzruszona. Jej małe ciałko utrzymywało pion tylko dlatego, że rozszerzało się ku dołowi. Kojarzyła się mi z kopą siana ;)
A tutaj Basia (14 miesięcy) - rak dla P.- mam nadzieję, że się jej podoba!
Następny zestaw, który również dał mi sporo przyjemności, to "Through the life together" Rakusi. Aby go wykorzystać sięgnęłam po jedno z niewielu zdjęć, na którym jestem z moim Małżykiem (zazwyczaj któreś z nas stoi po drugiej stronie obiektywu).
Poniżej - rak dla kogoś, kto jest dla mnie rodziną, choć żadne więzy krwi nas nie łączą. A ponieważ w życiu tej osoby ostatnio dużo się dzieje, więc ten mój scrap jest taką formą trzymania kciuków za to, by wszystko potoczyło się zgodnie ze scenariuszem ułożonym w marzeniach!
Następny zestaw Rakusi - "My Baby" sprawił, że miałam fantastyczny prezent dla niedawno narodzonego Julka (wykorzystałam maskę Madelief):
Gdy tak patrzyłam na jego zdjęcie przypomniały się mi pierwsze chwile spędzone z Hanią:
Oj, była taka poważna! Jeśli już zmieniał się jej wyraz twarzy - to na ułamek sekundy.
A gdy już tak zaczęłam rozpamiętywać i wspominać, to trafiłam na fotkę 4,5-miesięcznego Maćka. Był wtedy jedynakiem rozpieszczanym przez wszystkich - Król Maciuś I. Tak wtedy wyglądał:
Zdjęcie ubrałam w zestaw Eledhwen "I love you rose" (Dostępny w ScrapBird). W ten sam zestaw ubrałam zdjęcie Hani:
A na koniec cudownie chłopięcy zestaw ArtGrafic "My Little Heaven" - (dostępny w ScrapBird). Znowu Król Maciuś I - tym razem śpiący. I piękna "Ballada dla okruszka" Agnieszki Osieckiej.
Swoją drogą ten czas, kiedy nic się nie dzieje a na nudę narzekać nie można jest całkiem przyjemny. I choć obiady mnie dobijają, to jest dobrze! Spokojnie i przewidywalnie, czyli dobrze! A jutro na obiad pomidorowa, na drugie - naleśniki. W tym miesiącu jeszcze nie było! :)
- I to by było na tyle!
2 komentarze:
och ja doskonale Cię rozumiem.. Gotowanie to masakra chociaż ja wypracowałam sobie już pewien rytm składający się z powtarzalności potraw które całej rodzinie najczęściej pasują..ale i tak jak Tobie zdarza mi się zaskoczenie.. i coś co dotychczas było pyszne nie wchodzi w rachubę.. ot proza zycia .. chyba każda z nas się z tym boryka...
Scrapy fantastyczne.. jeszcze raz dziękuję za "Księcia" pozdrawiam..
cudnie! A no i ja taka nude lubie. Przewidywalnosc:d
Prześlij komentarz