piątek, 12 lutego 2010

O weekendzie, który zawsze trwa zbyt krótko

Piątek. Zaczął się weekend. Uwielbiam tę piątkową chwilę, kiedy wychodząc z pracy patrzę na świat otaczający mnie i mam świadomość, że ciągu najbliższych dwóch dni mogę z nim zrobić to, na co tylko mam ochotę!
Sobota. Trzeba zrobić jakieś pranie. I jakiś obiad.
Odkurzyć też by pasowało! Tak troszkę. A! skoro już wytargałam odkurzacz, to poszukam pajęczyn za szafą. O! pranie się skończyło! Z pralki - na suszarkę! O rany, ile śmieci pod pralką! Trzeba ją odsunąć!
Skoro zajęłam się podłogą, to od razu trzasnę wannę, lustra - tak minimalnie - dla przyzwoitości. Hm... To od razy nastawię drugie pranie - wieje lekki wiatr, więc uprane rano kolory szybko wyschną! O! kurczę! już minęło "rano" - jest "po południu". Kilka minut! To kończę obiad i układam dzieci na południową drzemkę.
Jeszcze tylko gary umyć i już po robocie! Hm... skoro dzieciaki śpią, to może zrobię im galaretki? Gdy nie śpią - pomagają mi. Gdy pomagają - wszystko jest nieziemsko zapaćkane! Robię! Jeszcze machnę na szybko jakieś ciasto - do kawy na niedzielę.
"Mamusiu, ja już się wyspałam, daj mi jakieś jedzonko!" - daję. Zmywam. Myję podłogi i jestem po robocie! Która godzina? O, już 18.00! Zaraz wrzucę dzieci do wanny - cały tydzień wszystko w biegu, niech się dzisiaj pochlapią aż im się skóra na paluszkach pomarszczy. Po kąpieli kolacja i do łóżeczka, a następnie czytanie bajki, później:
bieganie, by pocałować w pysie,
by pomóc się wysiusiać,
podrapać w plecki,
pocałować w nosek,
poprawić kołderkę,
włączyć kołysankę,
pocałować w szyjkę,
nalać herbatkę,
poprawić poduszkę,
podać przytulankę,
zabrać ten duży samochód, bo gniecie w plecy,
przytulić,
pomóc się wysiusiać,
pocałować w czółko,
pomóc się wysiusiać,
pomóc się wysiusiać (ach, ta herbatka!)...

Godzina 20.30. Zaczynam mój sobotni odpoczynek :)
W niedzielę - diabli mnie biorą, bo jutro znów muszę iść do pracy. Perspektywa poniedziałku psuje mi niedzielę. Psuje mi ją też konieczność goszczenia rodziny, goszczenia u rodziny albo konieczność unikania spotkania. Wrrr...

Obiecuję sobie, że następny weekend wykorzystam lepiej niż ten, który mija. I tak od lat...

Dzisiaj najnowszy zestaw MaryPop "Love letter" dostępny w DigiscrapMania Shop.

Hania jeżdżąca na "jabłuszku". Niewiele było momentów, w których nie leżała na śniegu machając nogami, by zwiększyć malejącą prędkość :) Oto jeden z nich!

A tu Antoś! Jakiś zapatrzony, rozmarzony, spokojny - jak nie on!!!

Zajrzyjcie na bloga MaryPop - znajdziecie tam tło bloga wykonane z jej najnowszego zestawu! Zapraszam w jej imieniu!

- I to by było na tyle!

Brak komentarzy:

To, co zrobiłam...

Wszelkie prawa do fotografii i tekstów zamieszczonych na tym blogu są własnością autora. Kopiowanie, powielanie, przetwarzanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie jest surowo zabronione.(Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych).