Moje małe człowieczki zaskakują mnie nieustannie. Ich uwagi, domysły, spostrzeżenia, ich komentarze dotyczące otaczającego nas świata sprawiają, że w głowie dorosłego pojawiają się całkiem nowe obrazy.
Ostatnio Hana, siedząc na nocniku, stwierdziła (siedzenie na nocniku stało się dla niej ostatnimi czasy wyjątkową okazją do przemyśleń):
- Babcia A. jest przyjaciela dziadziu R., a babcia H. jest przyjaciela dziadziu Z.
Hana nie zna ani słowa, ani pojęcia "małżeństwo", "mąż", "żona", dlatego użyła określenia "przyjaźń" (problemy deklinacyjne mej latorośli pomijam - jako 3-latka ma prawo je miewać).
"Przyjaciela" - jako partner życiowy. Ładnie. Po prostu ładnie. Bo chyba na tym związki powinny się opierać - na przyjaźni.
W takim razie w dniu świętego Walentego życzę wszystkim dużo przyjaźni!!!
A jako podsumowanie rodzinno-wakacyjno-przedszkolna przyjaźń: Maciej i Julia. Zdjęcie zrobione w czasie ogrodowych szaleństw (klik na obrazku, by go powiekszyć).
Zdjęcie to ubrałam w zestaw ArtGrafic "School Day" (do nabycia tutaj). Ponieważ zestaw jest zestawem szkolnym, a ja dzieciaków w wieku szkolnym nie posiadam, pozwoliłam sobie sięgnąć raz jeszcze po zdjęcie Hani, która chwilę wcześniej malowała farbami. Historię związaną z tym wyczynem malarskim możecie przeczytać na scrapie zamieszczonym tutaj
Zdjęcie to przypomniało mi o innej przygodzie malarskiej Hani.
Pewnego dnia Hania - popijając soczek w kartoniku - malowała farbami. W pewnym momencie musiałam wyjść z kuchni, młoda została sama. Parę sekund później zawołałam kontrolnie:
- Haniu co robisz?
- Piję - padła odpowiedź.
Zapytałam więc (pozornie) bez sensu:
- A co pijesz?
- Kompocik!
Gdy dobiegłam do kuchni, rurka z kartonika tkwiła w kubku do płukania pędzli. "Kompocik" był burozielony :)
- I to by było na tyle!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz