Potomki z zapałem chłoną nową wiedzę pod warunkiem, że jest im ona przekazywana mimochodem, a nie w celu ich wyszkolenia. I tak Mciej - naśladując bohaterkę kerskówki - rozwiązuje zapisane przeze mnie w specjalnym zeszycie zadanaia z dodawania w zakresie 20. Robi to z jęzorem wiszącym do pasa i ruszającym się niemal identycznie jak ołówek piszacy np. cyferkę 6. Kilka dni przed obejrzeniem kreskówki postanowiłam przekonać (jak się można domyślać - bezskutecznie) mego syna do tej zabawy. Bunt, obrażanie, brzydkie miny - to nie jedyna reakcja Maćka na moje zapędy. A po obejrzeniu kreskówki - metamorfoza!
I teraz szlag mnie trafia, gdyż co 5 minut słyszę:
- Już lożwiążałem. Żapiszesz mi jakiesz nowe?
Podobnie było z wiedzą dotyczącą układu słonecznego. Dziecię nie mogło pojąć jak to jest, że Słońce przestaje świecić, bo zasłania je Księżyc. Rozrysowałam Potomkowi na kartce wielkie Słońce, Ziemię i wirujęcy wokół niej Księżyc. Tak silnie oddziałało to na racjonalistyczny umysł Maćka, że każdemu, kogo spotkał, opowiadał jak to jest z tym zaćmieniem. Nie przeszkadzał mu fakt, że gdy tłumaczył Babci Ani niuanse ruchu obrotowego, obiegowego i inne aspekty teorii heliocentrycznej, Dziadziuś Rysiu siedział tuż obok Babci. Dziadziuś, po wysłuchaniu mimochodem wykładu adresowanego d Babci, musiał chwilę potem wysłuchać jeszcze raz tego samego wykladu - tym razem kierowanego indywidualnie do niego. Ach, jak mi żal tych dziadków...
A skutki moich wyjaśnień są dalekosiężne! Nawet sama nie wiem jak daleko dalekosiężne! Oto rozmowa, jaka miała miejsce w samochodzie podczas drogi z przedszkola do domu. Świeciło piękne słoneczko, ale na niebie widać było też księżyc, który zauważyła Hania.
- O, księżyc sobie zaspał i swieci w dzień.
- Haniu, on nie zaspał, to tylko planeta - Maciej postanowił wyedukować siostrę.
- Nie, to księżyc! On jest na niebie, bo zaspał!
- Haniu, głuptasie, on nie zaspał, tylko jest. I nie jest na niebie, tylko w kosmosie - wobec tak ewidnetnej ignorancji Maciek nie mógł pozostać obojętny.
Chwila ciszy. Zerknęłam w lusterko wsteczne. Maciej miał minę zadowolonego z siebie Puchatka, zaś Hania zmarszczyła brwi próbując przetrawić nową wiedzę.
Niespodzieanie do moich uszów dobiegł cichy głosik Haneczki:
- A ja widzę, że na niebie.
Na szczęście mam świadomość tego, że to, co dociera do moich ndzieci nie trafia w czarną dziure, tylko zakorzenia się pod nieuczesanymi czuprynami i pomalutku kiełkuje. A co ważniejsze - jedno z Ptomków przekazuje zdobytą wiedze drugiemu. Bo każdy swoje wie!
***
Pora na nowy zestaw Eledhwen "Love me", który możecie mieć odwiedzająć 7th Heaven. Zestaw ten jest pełen pieknej czerwieni przypominającej o tym, ze Walentynki tuż-tuż! Ja nie byłabym sobą, gdybym się od tych czerwieni nie odżegnała i nie wydobyła tego, czego się na pierwszy rzut oka nie zauważa.
A na zdjęciu moi faceci. Ten mniejszy to Maciej w czasach, gdy nie przypuszczałam, że będzie wykładowcą teorii kosmicznych...
Druga praca powstała z zestawu Rakusi "Claret light" (by go mieć zajrzyjcie do 7th Heaven). Tym razem - dla odmiany - Hania, która od zawsze wiedziała swoje i na wszelkie przekonywania, namowy i prania mózgu była odporna:
- To by było na tyle!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz