środa, 10 września 2008

O braku czasu, pomysłach dziecka i czekaniu

Doba jest za krótka, a sen to piekielny wynalazek. Zabiera kupę czasu i jest taki fajniutki!

Powitałam nowe. Szef - Pan Gradowa Chmura, nie wiadomo kiedy zagrzmi, kiedy błyśnie (intelektem bądź humorem) albo kiedy rzuci piorunem. Buuu. Biurokracja i papierologia przerasta mnie. Komputery miały ułatwić pracę, a służą za maszynę do pisania. Papiery, papiery i jeszcze raz papiery. Zobaczymy jak to będzie dalej. 

A najgorsze, że odbywa się to kosztem dzieci. Moje trzyletnie pierworodne zakomunikowało mi, że już nie jest moim synkiem i że od teraz jest synkiem babci A. A gdy przyjechało do domu - z babcią A. - od progu wołało: "Mamusiu! Przyjechaliśmy opiekować się Hanią jak ty będziesz w pracy". Ha-ha-ha! ;( Opiekować się!

Hmm... 

Czekać? 

Tak, czekać. Na wakacje! Na urlop. Na Boże Narodzenie, ferie, Wielkanoc - cokolwiek.

Brak komentarzy:

To, co zrobiłam...

Wszelkie prawa do fotografii i tekstów zamieszczonych na tym blogu są własnością autora. Kopiowanie, powielanie, przetwarzanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie jest surowo zabronione.(Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych).