Dałam sobie spokój ze stachanowskimi zapędami. Wczorajsze popołudnie spędziłam na dolce far niente. Wyrzuty sumienia zostawiłam za progiem pracy, wyrzuciłam daleeeeeeko nim przekroczyłam próg i nim wyszłam wprost w październikowe, popołudniowe słońce. A wieczorem posiedziałam przy komputerze, wreszcie pogadałam z Olą i - zrobiłam to:
Wszystko jest mojej produkcji, mojego wykonania. Font: VNI-HLThuphap. No, jedynie przy "zrobieniu" Hani pomagał mi Małżyk. Bez niego nie byłoby jej przecież :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz